Składniki (na średniej wielkości keksówkę):
- średniej wielkości kurczak
- 2 średnie marchewki
- 1 pietruszka
- 1 cała i połowa cebuli nieobrana
- 1/2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
- 2 liście laurowe
- łyżka naturalnej jarzynki
- płaska łyżeczka suszonego lubczyku
- kawałek pora
- 3-4 gałązki natki pietruszki
- sól i pieprz do smaku
- 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- 2 jajka
- 1 czerstwa bułka
- łyżka masła i trochę do wysmarowania formy
Kurczaka dokładnie myjemy, odcinamy kuper i całego wkładamy do dużego garnka. Zalewamy zimną wodą, stawiamy na duży ogień, zagotowujemy i odszumowujemy.
W międzyczasie przygotowujemy warzywa – marchewki, pietruszkę obieramy, kroimy na większe kawałki. Połowę nieobranej cebuli opalamy nad ogniem. Kawałki pora i pietruszkę dokładnie myjemy.
Do odszumowanego kurczaka, dodajemy warzywa – marchew, pietruszkę, cebulę, pora oraz pietruszkę. Wsypujemy jarzynkę, lubczyk, ziele angielskie, pieprz i sól, dorzucamy liście laurowe. Zmniejszamy ogień na mały, gotujemy kurczaka pod przykryciem około 1,5h.
W międzyczasie możemy obrać i pokroić na drobno pozostałą cebulę i zeszklić ją na łyżce masła. Odstawiamy do ostygnięcia.
Po upływie czasu gotowania, wyciągamy z rosołu kurczaka oraz warzywa do ostygnięcia. Czerstwą bułkę zalewamy rosołem do namoczenia.
Gdy kurczak ostygnie, dokładnie obieramy mięso od kości oraz chrząstek. Mięso wraz z przesmażoną cebulką przepuszczamy przez maszynkę do mielenia dwa razy, mielimy także odciśniętą bułkę, ale wyciśniętego rosołu nie wylewamy.
Włączamy piekarnik na 200°. Blaszkę do pieczenia smarujemy masłem.
Do masy mięsnej dodajemy około 3-4 łyżki rosołu z bułki, aby masa była wilgotniejsza. Do masy dodajemy także sól i pieprz do smaku oraz gałkę muszkatołową. Mieszamy i próbujemy. Do tego dodajemy całe jajko oraz żółtko, mieszamy do połączenia. Pianę z jednego jajka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Ubitą pianę łączymy dokładnie z masą – polecam to robić ręką, ale delikatnie. Masę przekładamy do foremki, wyrównujemy wierzch, jego stukamy blaszką o blat aby pozbyć się ewentualnych bąbli powietrza w masie.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 90 minut. Gotowy, upieczony pasztet wystawiamy do całkowitego ostygnięcia – przyznam się, że my nie wytrzymaliśmy i jedliśmy jeszcze ciepły. Ostudzony, trzymamy w lodówce. Nadaje się też do mrożenia.