Składniki (na 12 dużych kulek):
- 100g orzechów nerkowca lub prażonych, obranych migdałów
- skórka z połowy dobrze umytej i wyparzonej cytryny – najlepiej bio
- 3 łyżki soku z cytryny
- 50g wiórków kokosowych, u mnie drobnych
- 2 łyżki płynnego miodu
- 100g białej czekolady
Do robota kuchennego wrzucamy orzechy, dodajemy od nich startą skórkę z cytryny, sok i rozdrabniamy do konsystencji gęstej pasty. Wyciągamy z robota, w którym następnie z grubsza mielimy wiórki kokosowe – możemy pominąć te etap, jeśli nie przeszkadza Wam, że w kulkach będą wyczuwalne w konsystencji wiórki. Ja wolę, aż są drobniejsze, wtedy środek kulek jest bardziej kremowy. Z robota przekładamy do zmielonych orzechów.
Dodajemy do orzechów i kokosa płynny miód i mieszamy dokładnie do połączenia. Następnie ręką jeszcze chwilę ugniatamy, do uzyskania klejącej się masy. Formujemy masę w kulki, wielkości pralin, wkładamy do pudełka wyłożonego papierem do pieczenia – nie będą się przyklejać, zamykamy i schładzamy w lodówce przez godzinę.
Po godzinie kulki są gotowe do pokrycia czekoladą – rozpuszczamy czekoladę albo w kąpieli wodnej albo jak ja, w mikrofalówce – 30 sekund, mieszamy i kolejne 30 sekund. Schłodzone kulki obtaczamy w czekoladzie – wkładamy do czekolady i najlepiej widelcem, delikatnie obtaczamy, wyławiamy i układamy z powrotem do pudełka z papierem. Schładzamy godzinę w lodówce i możemy się delektować.