W letnim zestawieniu pasowały mi morele, uwielbiam ich słodki smak, zwarty miąższ, ale także piękny słoneczny kolor. Maliny dorzuciłam trochę dla smaku, a trochę dla kolorystycznego kontrastu. Przy zwieńczeniu ciasta posłużyłam się trickiem cukierniczym – pokryłam go cieniutką warstwą galaretki, można też użyć gładkiego, jasnego dżemu. Dzięki temu ciasto się pięknie błyszczy i nie obsycha.
- 400g dojrzałych moreli
- garść świeżych malin
- 3 jajka
- szklanka cukru
- szklanka gęstego jogurtu
- 1/3 szklanki oleju
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
- sok i skórka z jednej cytryny
- 2,5 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- szczypta soli
- 2 łyżki galaretki cytrynowej
- 3 łyżki wrzątku
Przygotowujemy owoce – morele myjemy, przekrawamy na pół i usuwamy pestkę. Maliny oczyszczamy.
Blachę do pieczenia wykładamy papierem, nastawiamy piekarnik na 180°.
Do miski przesiewamy mąkę, sodę, proszek do pieczenia i dodajemy sól. Odstawiamy. Do drugiej miski wbijamy jajka i dodajemy cukier. Za pomocą miksera, ubijamy jajka z cukrem do uzyskania gęstego, puszystego kremu. Do kremu, nie przestając miksować, cienki strumykiem dodajemy olej. Następnie, miksując, dodajemy po łyżce jogurtu. Na sam koniec mieszania mokrych składników, dodajemy ekstrakt waniliowy, skórkę z cytryny i sok.
Następnie, w porcjach dodajemy suche składniki do mokrych i miksujemy do uzyskania jednolitej konsystencji. Gotowe ciasto przelewamy do blachy z papierem. Wygładzamy i na wierzchu układamy morele, rozcięciem do góry i rozsypujemy maliny. Ciasto wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 60 minut. Po tym czasie, sprawdzamy patyczkiem czy już jest upieczone. Jeśli nie, wydłużamy pieczenie o kilka minut.
Upieczone ciasto zostawiamy do ostygnięcia. Gdy ciasto ostygnie, przygotowujemy odrobinę galaretki na wierzch – rozpuszczamy niewielką ilość galaretki w wodzie i czekamy, aż ostygnie na tyle aby mieć konsystencję kisielu. Wtedy, za pomocą pędzla lub łyżki, rozprowadzamy ją na całej powierzchni ciasta. Zostawiamy do zastygnięcia w temperaturze pokojowej – około 30 minut i możemy podawać.
Bardzo ciekawy przepis takiego jeszcze nie jadłamhttp://moje-wyroby.blog.pl/