To jedno z tych ciast, które pachną dzieciństwem. Kruche, maślane, z soczystymi śliwkami i chrupiącą kruszonką, którą w tym przepisie podkręciłam pomarańczą. To mój absolutny klasyk – nauczyłam się robić je już jako dziecko, mając może dziesięć lat. Wtedy zagniatałam je ręcznie, z dumą podsypując mąką stolnicę, ale dziś korzystam z robota kuchennego – szybciej, czyściej, a smak wciąż dokładnie ten sam. To ciasto idealne, gdy mamy ochotę na coś domowego i prostego, bez brudzenia połowy kuchni. Wszystko przygotowujemy w kilka minut – najpierw kruche ciasto, potem kruszonkę – i w efekcie otrzymujemy złocisty, pachnący wypiek, który znika szybciej, niż zdążymy zaparzyć herbatę.
Składniki (na blachę o wymiarach około 25x25cm):
150g zimnego masła
2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
1 duże jajko
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżeczka esencji waniliowej
3 łyżki soku z pomarańczy
350g drobnych śliwek
Na kruszonkę:
100g zimnego masła
1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
skórka otarta z połowy pomarańczy
Śliwki myjemy, przekrawamy na pół i usuwamy pestkę. Odkładamy na chwilę. Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia, piekarnik włączamy na 180°.
Do misy robota kuchennego wsypujemy mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Dodajemy pokrojone w kostkę zimne masło, wlewamy jajko, esencję waniliową oraz sok z pomarańczy. Włączamy robota i miksujemy pulsacyjnie, aż składniki połączą się w grudkowatą, lekko wilgotną masę, która zaczyna się zlepiać. Nie wyrabiamy jej zbyt długo – gdy tylko masa zacznie tworzyć jednolitą kulę, wyłączamy robota. Ciasto przekładamy do formy i równomiernie rozprowadzamy, lekko dociskając palcami lub łyżką.
Na wierzchu układamy przekrojone na pół śliwki, skórką do dołu.
Teraz robimy kruszonkę – do tego samego robota rzucamy masło, mąkę, cukier i skórkę pomarańczową. Miksujemy krótkimi pulsami, aż powstaną wilgotne okruchy. Kruszonkę wysypujemy równomiernie na wierzch śliwek.
Ciasto wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez 40-45 minut, aż kruszonka nabierze złocistego koloru, a śliwki delikatnie się zapieką. Po upieczeniu odstawiamy do przestygnięcia, a ostudzone możemy zajadać.
