Składniki (na 2 duże porcje):
- 2 łyżki purée z dyni
- 150g makaronu – u mnie sprężynki ale mogą być też kolanka
- 100ml mleka
- łyżka masła
- płaska łyżka mąki
- płaska łyżeczka musztardy Dijon
- 100g surowego wędzonego boczku
- 100g tartego sera żółtego o wyrazistym smaku – np. Cheddar lub Gruyere
- mała cebulka szalotka
- około 8 listków świeżej szałwii
- sól i pieprz do smaku
Nastawiamy wodę na makaron, dobrze solimy. Gotujemy makaron al dente. Zachowujemy odrobinę wody, odcedzamy i trzymamy w cieple.
Boczek i szalotkę drobno siekamy. Wrzucamy na zimną patelnię, włączamy mały ogień i smażymy boczek z szalotką, aż stanie się rumiany i wytopi się tłuszcz. Łyżką cedzakową ,,odławiamy” boczek z szalotką do miseczki, zostawiając jak najwięcej tłuszczu.
Na tą samą patelnie dodajemy łyżkę masła, rozpuszczamy i wykładamy listki szałwii – smażymy je na chrupko, przez 2-3 minuty. Ściągamy na ręcznik papierowy.
Do tłuszczu na patelni dodajemy mąkę i prażymy ją przez 2-3 minuty cały czas mieszając, aż stanie się złocista. Mieszając, wlewamy mleko i gdy zacznie gęstnieć, ściągamy na chwilę z patelni. Dodajemy dynię oraz musztardę – mieszamy. Stawiamy z powrotem na ogień, dodajemy ser, makaron i trochę wody spod gotowania – mieszamy aż ser się rozpuści i będzie tworzył ciągnące się ,,wąsy”. Na sam koniec dodajemy większość boczku, trochę zostawiamy do posypania i mieszamy.
Danie jest gotowe do podania. Serwujemy je od razu, posypane boczkiem i chrupiącą szałwią.