Czy może być coś lepszego niż makaron? Oj tak, zdecydowanie – to może być tylko makaron z sosem pistacjowym i kremową, rozpływającą się burratą. Coś pysznego. Pierwszy raz jadłam takie danie w restauracji, ale teraz… po co je zamawiać kiedy można mieć nawet lepsze w domu. A jest ono tak proste, że aż chce się zrobić. Dla mnie top, na romantyczną kolację jak znalazł.
Składniki (na 2 porcje):
180g makaronu pappardelle
80g obranych pistacji i trochę do posypania
30g startego parmezanu
100ml śmietanki kremówki
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
łyżka oliwy
2 kulki sera burrata
6-7 listków świeżej bazylii
garstka rukoli
3 łyżki soku z cytryny
sól i pieprz do smaku
Do dobrze posolonej wrzącej wody wrzucamy makaron i gotujemy ile podano na opakowaniu – u mnie 12 minut.
W tym czasie siekamy na drobno cebulę, czosnek ścieramy na tarce o małych oczkach. Obrane 80g pistacji przekładamy do robota kuchennego i rozdrabniamy na malutkie kawałki – nie robimy tego zbyt długo bo zamiast sypkich pistacji otrzymamy krem, a tego nie chcemy.
Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy na nią cebulę i smażymy 2-3 minuty. Dodajemy czosnek i cały czas mieszając, smażymy jeszcze minutę. Dodajemy sok z cytryny, wlewamy kremówkę, wsypujemy pistacje i mieszamy. Zmniejszamy ogień. i sprawdzamy makaron – po tym czasie powinien być już idealnie al dente.
Łyżką do makaronu albo szczypcami, przekładamy makaron prosto z wody do sosu – woda spod makaronu lekko rozrzedzi gęsty sos i mieszamy. Dodajemy parmezan, z grubsza posiekane listki bazylii oraz rukolę, doprawiamy do smaku solą oraz pieprzem. Dokładnie mieszamy. Jeśli danie jest zbyt gęste, można wlać jeszcze odrobinę wody spod makaronu.
Danie wykładamy na talerze. Na wierzch sypiemy kilka listków świeżej bazylii i rukoli. Na środek układamy kulkę burraty i z wierzchu posypujemy parmezanem i kilkoma z grubsza posiekanymi pistacjami. Od razu podajemy.
